Tak naprawdę chyba sama sobie życie utrudniam. Dałam się wczoraj wyciągnąć na kolację 'walentynkową' - Lilkowemu tacie. Dostałam piękny bukiet róż, bransoletkę z Apartu. Gdy przyjaciel siedział sam bo nie chciałam się z Nim widzieć. Złamał się gdy mu o tym powiedziałam.
Zraniłam.
Im bardziej angażuje się w relacje ze mną ja wrzucam wsteczny.
Chodząca beznadziejność ze mnie.
Jestem taaaaka zmęczona po całym tygodniu. I fizycznie i psychicznie.
Szkoda, że zraniłaś, ale czasem nie da się tego uniknąć. Myślę, że to naturalne, podświadomie chciałabyś, by jeszcze Wam z Lilkowym tatą wyszło. Czas pokaże!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Robisz to co Ci serducho podpowiada. Może porozmawiaj, wytłumacz, na pewno zrozumie!
OdpowiedzUsuńRób to co jest dla cb dobre! Musisz teraz dbać nie tylko o swoją przyszłość, ale także o przyszłość maleńkiej <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na KONKURS, bardzo mi zależy abyś Ty wzięła w nim udział.
♥blog-klik♥
Oj.. pamiętaj, że przyjaźń buduje miłość..mam nadzieję, że przyjaciel nie będzie się długo gniewał, że zrozumie, a wydaje mi się, że tak będzie bo z tego co piszesz to musi być wyjątkowym mężczyzną. pozdrawiam Cię serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńnic, czas pokaże
OdpowiedzUsuńZawsze jest przykro, że kogoś się zrani, zwłaszcza w Twoim stanie.. ale komu by się nie odmówiło to druga osoba może być tą zranioną.
OdpowiedzUsuńNic nie poganiaj, rób jak czuje Twoje serce.. rozum.. spokojnie wszystko się ułoży.
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
to boli jak sie kogos zrani, ale przede wszytkim musisz patrzec na siebie i swoje szeczescie!
OdpowiedzUsuńCzasem tak się dzieje, że nieświadomie ranimy kogoś. Spróbuj porozmawiać-to chyba najlepsze co można zrobić w takiej sytuacji..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!