sobota, 15 lutego 2014

8. To chyba ze mną coś nie tak.

Tak naprawdę chyba sama sobie życie utrudniam. Dałam się wczoraj wyciągnąć na kolację 'walentynkową' - Lilkowemu tacie. Dostałam piękny bukiet róż, bransoletkę z Apartu. Gdy przyjaciel siedział sam bo nie chciałam się z Nim widzieć. Złamał się gdy mu o tym powiedziałam.
Zraniłam.
Im bardziej angażuje się w relacje ze mną ja wrzucam wsteczny.
Chodząca beznadziejność ze mnie.


Jestem taaaaka zmęczona po całym tygodniu. I fizycznie i psychicznie.

8 komentarzy:

  1. Szkoda, że zraniłaś, ale czasem nie da się tego uniknąć. Myślę, że to naturalne, podświadomie chciałabyś, by jeszcze Wam z Lilkowym tatą wyszło. Czas pokaże!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Robisz to co Ci serducho podpowiada. Może porozmawiaj, wytłumacz, na pewno zrozumie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rób to co jest dla cb dobre! Musisz teraz dbać nie tylko o swoją przyszłość, ale także o przyszłość maleńkiej <3
    Zapraszam do mnie na KONKURS, bardzo mi zależy abyś Ty wzięła w nim udział.
    ♥blog-klik♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj.. pamiętaj, że przyjaźń buduje miłość..mam nadzieję, że przyjaciel nie będzie się długo gniewał, że zrozumie, a wydaje mi się, że tak będzie bo z tego co piszesz to musi być wyjątkowym mężczyzną. pozdrawiam Cię serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze jest przykro, że kogoś się zrani, zwłaszcza w Twoim stanie.. ale komu by się nie odmówiło to druga osoba może być tą zranioną.
    Nic nie poganiaj, rób jak czuje Twoje serce.. rozum.. spokojnie wszystko się ułoży.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. to boli jak sie kogos zrani, ale przede wszytkim musisz patrzec na siebie i swoje szeczescie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasem tak się dzieje, że nieświadomie ranimy kogoś. Spróbuj porozmawiać-to chyba najlepsze co można zrobić w takiej sytuacji..
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń